„Paradoks Eisenhowera”

Choroba popularnego przywódcy szybko stała się przedmiotem ogólnokrajowej kampanii medialnej, która przekonała polityków i zwykłych obywateli, że rosnąca zapadalność na choroby serca jest sprawą bezpieczeństwa narodowego. Nieszczęście prezydenta zamieniono w ogólnonarodową lekcję na temat przyczyn, sposobów zapobiegania oraz metod leczenia choroby wieńcowej. Na poniedziałkowej konferencji prasowej dr White obrazowo i przekonująco tłumaczył amerykanom, czym jest choroba serca. Przez kolejne 6 tygodni codziennie organizowano dwie konferencje prasowe dotyczące stanu zdrowia chorego przywódcy. Do czasu, aż prezydent powrócił do zdrowia, niemal wszyscy Amerykanie, a zwłaszcza mężczyźni w średnim wieku, dowiedzieli się, że powinni uważać na poziom cholesterolu oraz ograniczyć ilość spożywanego tłuszczu. Tego samego nauczył się prezydent, choć akurat w jego przypadku zalecenia te miały przynieść rezultaty zupełnie przeciwne w stosunku do oczekiwań.
Prezydent Eisenhower to jeden z najlepiej opisanych w historii przykładów osoby, która przeżyła atak serca. Wiemy, że w historii jego rodziny nie było chorób serca. Po tym jak prezydent rzucił palenie w 1949 roku nie było też u niego żadnych poważnych czynników ryzyka. Regularnie ćwiczył i miał optymalną dla swojego wzrostu wagę ciała. Miewał czasami podwyższone ciśnienie krwi, ale stężenie cholesterolu było u niego zwykle w granicach normy. W ostatnim pomiarze wykonanym przed atakiem serca było to 165mg/dl, czyli poziom który współcześni kardiolodzy uznaliby za bezpieczny.
Po przykrym doświadczeniu ataku serca, prezydent przeszedł na ścisłą dietę, a cholesterol mierzono mu aż 8 razy do roku. Jadł mało tłuszczu i unikał pokarmów bogatych w cholesterol. Potrawy przygotowywano mu na oleju sojowym, albo na świeżo opracowanych wielonienasyconych margarynach, które wprowadzono na rynek w roku 1958 jako pokarm obniżający wysoki poziom cholesterolu we krwi.
Jednak im bardziej Eisenhower był „na diecie”, tym bardziej frustrowały go jej efekty. W listopadzie 1958 roku, pomimo radykalnego ograniczenia spożywanego tłuszczu, ważył już 2 kilogramy więcej. Postanowił wtedy zrezygnować nawet z chudego mleka i owsianki na śniadanie na rzecz tosta melba z owocami. Kiedy zmiana ta nie przyniosła spadku wagi, prezydent całkowicie zrezygnował ze śniadań. Jego lekarz, dr Snyder, wielokrotnie wyrażał zdziwienie tym, że człowiek może tak mało jeść, regularnie ćwiczyć, a mimo to nie chudnąć.
W marcu 1959 roku prezydent dowiedział się z prasy o grupie nowojorczyków w średnim wieku, którzy postanowili obniżyć u siebie poziom cholesterolu poprzez całkowitą rezygnację z masła, smalcu i śmietany oraz zastąpienie ich olejem kukurydzianym. Eisenhower postanowił zrobić to samo. Niemniej zamiast spadać, poziom jego cholesterolu cały czas wzrastał. Co prawda jego waga się ustabilizowała, ale na poziomie dalekim od satysfakcjonującego. W lutym 1960 roku jego lekarz pisał: „prezydent nie je nic na śniadanie, nie je nic na obiad i z tego powodu w godzinach popołudniowych jest rozdrażniony”.

Stężenie cholesterolu Eisenhowera wzrosło do 259 tylko sześć dni po tym, jak Ancel Keys, fizjolog z Uniwersytetu Minnesoty, trafił na okładkę magazynu „Time” ogłaszając, że dieta „zdrowa dla serca” to dokładnie taka, jaką Eisenhower bez sukcesu stosował już od pięciu lat. Dwa tygodnie później , głównie pod wpływem Keysa, Amerykańskie Stowarzyszenie Kardiologiczne (ang. American Heart Association) ogłosiło po raz pierwszy swoje poparcie dla niskotłuszczowych i niskocholesterolowych diet jako metody zapobiegania chorobom serca. Keys utrzymywał, że jedynie taki model odżywiania może skutecznie obniżyć poziom cholesterolu we krwi, zredukować masę ciała i zapobiec przedwczesnej śmierci. „Ludzie muszą poznać fakty. Jeśli potem wciąż będą chcieli wpędzić się dietą do grobu, to trudno” – ostrzegał w wywiadzie dla „Time’a”
Eisenhower zmarł na serce w 1969 roku w wieku 78 lat. Do tego czasu doznał w sumie 6 ataków serca. O ile nigdy nie dowiemy się, czy stosowana przez niego dieta przedłużyła prezydentowi życie, czy raczej je skróciła, o tyle wiemy, że okazała się nieskuteczna, jeśli chodzi o obniżanie u niego poziomu cholesterolu, który miał być przyczyną choroby.
Dlaczego choroby potrzebują celebrytów

Łatwo zauważyć, że jedną z bardziej powszechnych metod lobbingowych, oprócz angażowania dzieci (co zwiększa nacisk emocjonalny na odbiorcę), jest posługiwanie się celebrytami. We współczesnym świecie każda choroba musi mieć swojego celebrytę, musi mieć rozpoznawalną „twarz”, za pomocą której można mobilizować opinię publiczną na rzecz jakiegoś „szczytnego celu” lub wypromować jakieś zagrożenie („podnieść świadomość społeczną”). Wszystko po to aby skuteczniej oddziaływać na decydentów. Im więcej strachu, tym więcej pieniędzy – na badania, na finansowanie różnych terapii, na działania prewencyjne, na konferencje, na kampanie reklamowo-informacyjne (tzw. infomercials ) itp. W tej bezpardonowej walce sięga się po znane i lubiane postaci (aktorów, polityków, sportowców), które albo jako chorzy, albo „z dobrego serca”, angażują się w promocję różnych schorzeń oraz proponowanych kuracji. Posługiwanie się celebrytami jest szczególnie istotne w przypadku nowych, dopiero „rodzących się” chorób. Dla przykładu w latach 80-tych twarzami AIDS byli m.in. Rock Hudson (popularny aktor, który zmarł na AIDS), Freddie Mercury (popularny muzyk, który zmarł na AIDS) i – nieco później – Magic Johnson (popularny koszykarz, który do dzisiaj żyje z wirusem HIV). Tego ostatniego niektórzy radykalni komentatorzy oskarżyli zresztą o to, że sfingował swoją chorobę dla celów autopromocji, ponieważ zamiast umrzeć na AIDS, do dziś cieszy się dobrym zdrowiem. Rzecz jasna sportowiec odrzucił to nikczemne oskarżenie. Podtrzymał publicznie fakt swojego zakażenia dodając, że tylko dzięki lekom pozostaje zdrowy, tj. wolny od AIDS, od ponad 20 lat.

Bez względu na wszystko prezydentowi Clintonowi życzymy jeszcze wielu długich lat życia w jak najlepszym zdrowiu!
Mateusz Rolik
Nowadebata
„Paradoks Eisenhowera” – źródło: Good Calories, Bad Calories: Fats, Carbs, and the Controversial Science of Diet and Health, Gary Taubes, First Anchor Books Edition, September 2008, New York
Bardzo dobry wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń