Jeśli ktoś kilka lat temu był zaniepokojony zagrożeniem zdrowia przez  majstrowanie w genach nasion i żywności, z pewnością dozna szoku z  powodu nanotechnologii przenikającej do środowiska w żywności i środkach  czystości oraz w rozpylanych pestycydach.
Nanotechnologia to manipulowanie cząsteczkami o wymiarach od jednego  do około 100 nanometrów (jeden nanometr to jedna milionowa milimetra).
- Problem polega na tym – powiedziała Georgia Miller, rzecznika  organizacji Friends of the Earth (Przyjaciele Ziemi), – że coraz więcej  badań naukowych dowodzi, iż powszechnie używane w kosmetykach i kremach  chroniących przed promieniowaniem słonecznym nanocząstki mogą stanowić  nowe poważne zagrożenia dla zdrowia i czystości środowiska.
Aktywistka Eileen Dannemann, przewodnicząca US National Coalition of  Organised Women (Krajowa Koalicja Zorganizowanych Kobiet USA), umieściła  w Internecie poniższy apel:
„Ludzie, lepiej zapoznajcie się z nanotechnologią. Jest to  technologia dotycząca bardzo małej skali, którą wprowadzają do naszej  żywności i napojów. Na przykład firmy Kraft, Nestle, Coca Cola, Campbell  mogą stosować produkty firmy Senomyx Products – nie wymieniane na  etykietach poprawiacze żywności, które mogą zastępować cukier, sól, a  nawet glutaminian sodu. Firma Senomyx jest przykładem stosowania  nanotechnologii, która znieczula receptory na naszym języku do tego  stopnia, że myślimy, iż jemy cukier, chociaż tak nie jest. Czy mamy  pozwolić, aby producenci żywności zniszczyli naszą wiarę we własne  zmysły?”
Nanotechnologia stosowana w rolnictwie stanowi poważne zagrożenie dla  suwerenności żywności. Ponieważ nowe nanoprodukty są chronione  patentami, nanotechnologia spowoduje kontrolę korporacji nad produkcją  żywności.
Nanobiotechnologia jest w stanie przenieść inżynierię genetyczną w  rolnictwie na następny poziom w dół – do atomów. Inżynieria atomowa może  pozwolić na zmianę DNA nasion, tak by uzyskać inne własności rośliny, w  tym inny kolor, okres rozwoju, plon etc. – wszystko to podobno bez  modyfikowania cech dziedzicznych.
Magazyn Amerykańskiego Towarzystwa Chemików Olejowych (American Oil  Chemists Society) Inform poświęcony zagadnieniom produkcji nasion  oleistych w numerze z października 2008 roku z dumą opisuje gwałtowny  wzrost przemysłu nanotechnologicznego.
„Jak podaje Project on Emerging Nanotechnologies (PEN), liczba  produktów ‘wzbogaconych przez nanotechnologię’, które trafiły na  globalny rynek, przekroczyła 1000… liczba wprowadzonych nowych produktów  w ciągu następnych dwóch lat dojdzie do 1600. Stworzy to istotne  wyzwania, jeśli chodzi o nadzór ze strony agencji, takich jak FDA [Food  and Drug Administration - Urząd ds. Żywności i Leków] i Consumer Product  Safety Commission [Komisja Bezpieczeństwa Produktów Konsumenckich],  którym często brakuje mechanizmów pozwalających na identyfikację  produktów nanotechnologicznych, zanim jeszcze wejdą one na rynek”.
W Australii wyasygnowano 38,3 miliona dolarów (australijskich) na  opracowanie strategii umożliwiającej rozsupłanie gmatwaniny praw i  uprawnień agencji w zakresie regulacji prawnych dotyczących  nanotechnologii. Minister nauki i innowacyjności, Kim Carr, podkreśla,  że technologia „maleńkości” niesie z sobą ogromne obietnice postępu w  tak odległych od siebie dziedzinach, jak materiały budowlane, paliwa  przyszłości, informatyka, medycyna, rolnictwo, żywność i, oczywiście,  kosmetyki: „W przyszłości wartość nanoproduktów będzie liczona w  bilionach”.
Naukowcy tacy jak szwajcarski noblista, fizyk Heinrich Rohrer,  niepokoją się tym, że materiały w nanoskali zachowują się inaczej niż w  makroskali. „Nie znamy ryzyka, jakie się z tym wiąże” – stwierdził.
Mimo braku pewności co do ich nieszkodliwości nanoprodukty wdzierają  się na międzynarodowy rynek bez rygorystycznego naukowego nadzoru.  Według Karinne Ludlow, specjalistki z zakresu nauki, technologii i prawa  na Uniwersytecie Monash w Melbourne, dzieje się tak dlatego, że organy  nadzoru nie nadążają z dotrzymywaniem kroku i nie wiedzą, jak zapewnić  nieszkodliwość tych produktów. „To skutek braku wiedzy. Brak nam danych  pozwalających na wprowadzenie odpowiednich przepisów prawa. Nie  potrafimy określać i mierzyć nieszkodliwości”.
Tom Faunce, lekarz, prawnik i ekspert w dziedzinie nanotechnologii,  wymienia pięć klas nanomateriałów, które uzasadniają natychmiastowe  działania, na co wskazuje rosnąca liczba danych. Są to nanocząsteczki w  kosmetykach, przeciwbakteryjne nanocząsteczki stosowane w środkach  czystości i odzieży, nanocząsteczki tlenku cynku używane w filtrach  przeciwsłonecznych, nanocząsteczki tlenku ceru dodawane do paliw i  nanocząsteczki dwutlenku tytanu stosowane w niektórych filtrach  przeciwsłonecznych.
Faunce twierdzi, że australijscy badacze wnoszą znaczący wkład do  projektu Organizacji Ekonomicznej Współpracy i Rozwoju (Organisation for  Economic Co-operation and Development) mającego na celu stworzenie  solidnych podstaw do określania tych i innych klas nanomateriałów.
Ze względu na potencjalnie ogromne zyski korporacje niechętnie mówią o  wykorzystywaniu nanotechnologii i planach na przyszłość w tym zakresie.
Wobec braku przepisów wymuszających na producentach oznaczanie na  etykietach nanożywności oraz niechęci firm do czynienia tego z własnej  woli ludzie nie mają możliwości wyboru między zwykłą żywnością i  nanożywnością. To naruszenie publicznego zaufania jeszcze bardziej  powiększa się z powodu niezdolności rządu do wprowadzenia przepisów  regulujących nanoprodukty. które uchroniłyby społeczeństwo i środowisko  przed niebezpieczeństwami wystawienia ich na działanie niebezpiecznych  nanomateriałów.
Autor: Tom Valentine
Źródło oryginalne: The Australian (27.03.2010)
Źródło polskie: Nexus nr 2 (72) 2010
Dalsze publiczne rozpowszechnianie tekstu wymaga zgody „Nexusa”!

 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Masz własne zdanie? Umieść komentarz: